sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział pietnasty - "Nie chcę z tobą rozmawiać"



            Wstała z łóżka, by pójść do łazienki się przebrać. Tak, dzisiaj wychodziła ze szpitala.
-Ej. Chłopaki o której się wybudziłam? –Spytała spokojnie Zuzia, lecz w środku już wybuchnęła. Wszyscy, nawet nieobecny dzisiaj Andrzej, unikali pytań. Wiedziała, że oni coś wiedzą i boją się powiedzieć za dużo.
-Ymm… Obudziłaś się drugiego dnia około 10, jak już wiesz. Czemu znowu pytasz? –odparł Winiarski.
-Kurde! –Krzyknęła dziewczyna. –Graliście z Ruskimi!
-Powtarzasz się, młoda. Leć już się ogarniać, bo my mamy zaraz trening –oznajmił, popychając Zuzię do drugiego pomieszczenia, Kłos. Dziewczyna poddała się i weszła do łazienki, a chłopcy przyjęli to z ulgą. Tam blondynka szybko się przebrała i wyszła.
-Gotowa. Spadajmy stąd, bo tydzień tu to za długo –oznajmiła wychodząc.
            Karol wziął rzeczy Zuzki i skierowali się do wyjścia ze szpitala.
            Znaleźli się na parkingu. Blondynka nie wiedziała, w którą stronę ma iśc, dlatego trzymała się blisko brata.
-Przyjechaliśmy jednym samochodem, bo za godzinę mamy trening –wytłumaczył widząc jej minę.
            Dziewczyna wsiadła do samochodu, a zaraz za nią chłopcy.
-Czemu nie ma Igi?
-Praca. Jest przecież 11 –odpowiedział jej Kłos.

-A Andrzeja? –Spytała zmieszana.
-Spał
. Nie chciałem go budzić. A tak pro po… Musicie sobie chyba coś wyjaśnić.
-Yyyy… Chyba nie?
-Tak sądzisz? –Spytał Winiarski. Nastała długa i niekomfortowa cisza.
-Przepraszam, że przeze mnie musieliście mieć tutaj treningi –oznajmiła cicho.
-Cztery dni po Memoriale mieliśmy wyjechać, więc…
Trzy dni w  tą czy w tamtą nie robią nam różnicy –odpowiedział sztywno Karol. Już wiedziała czemu unikali pytań od dziewczyny. Nie chcieli, by zapytała się oto czemu nadal tu są. Ale Zuza była sprytniejsza, sama to wywnioskowała.
            Przez resztę drogi nie odezwali się. Nikt nie miał nic do powiedzenia.
            Wysiedli z samochodu  skierowali się do drzwi domu blondynki. Karol wyciągnął klucze z kieszeni spodni i otworzył budynek.
-To cud, że nie zgubiłeś kluczy –szepnęła siostra Kłosa. Winiarski cicho się zaśmiał, a Karollo spiorunował ją wzrokiem.
            Weszli do środka. Brat blondynki rzucił gdzieś w kąt jej torbę z rzeczami i skierował się do kuchni. Wstawił wodę na herbatę, po czym poszedł do salonu, gdzie siedziała Zuza z Michałem.
-Mamy niecałe 30 minut do treningu. Zuza idź się przebierz –powiedział Kłos.
-Nigdzie nie idę.
-Idziesz pogadać z Wroniastym.
-Nie!
-Albo pójdziesz się przebrać, albo my ci pomożemy –odparował Winiarski.
-NIE, JA NIGDZIE NIE IDĘ. NIE ROZUMIECIE?!
-Właściwie to my nie rozumiemy słowa „nie”.
-Lepiej się zastanów –dopowiedział Karol i poszedł zalać sobie herbatę. Po chwili pojawił się z kubkiem w ręku. –I jak?
-NIE!
-Na pewno?
-Tak.
-Jesteś tego pewna? –Spytał popijając herbatę.
-Tak.
-Chcesz o tym porozmawiać?
-Nie. Kurde. Karol NIE!
-Okej, sama tego chciałaś –usłyszała głos Winiara, a kilka sekund później była już wnoszona po schodach na górę.
            Siatkarze rzucili dziewczynę na łóżko. Krzyczała i piszczała, ale silne ramiona Michała przytrzymywały ją przed ucieczką. W tym czasie środkowy znalazł się w garderobie i szukał idealnego ubrania dla siostry.
-Kłos, ty idioto! Pożałujesz tego! –Krzyknęła, a wtedy Winiarski zatkał jej usta ręką.
-Jeszcze mi za to podziękujesz –wystawił język blondynce, po czym chwycił jakieś ubrania i położył je na łóżku. Potem przejął dziewczynę od kapitana reprezentacji.
-Powodzenia –oznajmił, po czym wyszedł oznajmiając, że idziesz zrobić Zuzi jedzenie.
-Nie przebiorę się.
-A kto powiedział, że sama się przebierzesz? –Mówił z cwaniackim uśmiechem.
-Nawet o tym nie myśl! Oskarżę cię o gwałt! –warknęła, a chłopak się skrzywił. –Co?
-Ta twoja rozprawa… Ona odbędzie się dzień przed meczem otwarcia mistrzostw…
-Przyjedziecie, prawda? –Spytała z nadzieją, chociaż znała odpowiedź.
-Przykro mi. Misiek dawał zeznania wczoraj, ja także. Poradzisz sobie.
-A co jeśli, jak go zobaczę, wszystko sobie przypomnę? –Spytała płaczliwym tonem.
-Odpowiedz na wszystkie pytania, zamkną go, a ty przyjedziesz do nas. Może i będziemy grać, ale zawsze któryś z chłopaków znajdzie dla ciebie czas. Wiesz…. Wreszcie chcą cię lepiej poznać. Nie wiem co takiego masz w sobie, ale ciągle się o ciebie pytają, jakbyś była małym dzieckiem i nie potrafiła o siebie zadbać –pocałował ją we włosy. –Masz załatwiony karnet dla rodziny. Razem z Dagą będziesz przychodzić na mecze.
-A młodzi?
-Oliwier razem z wami, a Antek u dziadków, jest za młody.
-Iga?
-Pytałem się jej, ale ona, jak wiesz ma szkołę i pracę, ledwo starcza jej czasu na sprzątanie w domu…
-Dobra –przytuliła się do brata.
-A teraz się przebierz, dobrze? Dzisiaj po treningu wyjeżdżamy.
            Dziewczyna wzięła ubrania do ręki i wygoniła brata z pokoju. Szybko się przebrała i zeszła na dół. Tam zjadła kanapki i pojechali na trening chłopaków.
            Weszła do szatni razem z Kłosem i Winiarskim. Na jej widok wszyscy się zdziwili. Igła, jak to Igła, pierwszy się ocknął, podszedł do dziewczyny i dźgnął ją w żebra.
-Ałaaa –odparła Zuzia.
-Ty żyjesz? –Spytał, po czym odwrócił się do chłopaków i oznajmił, jakby odkrył Amerykę: -Ona zyje!
-Co ty masz w tej bani, hm? –Zastanawiał się Michał przepychając się, by dojść do swojej szafki.
            Zuzia usiadła sobie w kącie i czekała, aż chłopcy się ulotnią. Igła co chwilę podchodził do niej i coś mówił. Chciał się dowiedzieć w jakim celu tu przyjechała, ale nie odpowiadała mu. Była pogrążona w rozmyślaniach, co powinna powiedzieć Andrzejowi.
            Po paru minutach siatkarze zaczęli wychodzić, w tym Wrona.
-Andrzej? Mógłbyś zostać na chwilę? –poprosiła, a środkowy uczynił to. Zuzę ogarnęła panika. Nadal nie wiedziała co chce mu powiedzieć.

____________________________________
 Wiem, zawaliłam, rozdział miał się pojawić jeszcze w tamtym roku, ale... Internet mi się skopał
Wróć... Internet znów oznajmił mi jasno, że mnie nie lubi i raczej się nie dogadamy. .-.
Nawet internet mnie nie kocha... :'c
No, ale wracając do rozdziału. :D Miał się pojawić 31, ale z przyczyn wyższych pojawia się on dopiero dzisiaj.
Chciałam również dodać, że mógł się wydać niezrozumiały, więc śmiało piszcie w komentarzach, jeśli czegoś nie ogarniacie :D
Jak tam po Sylwestrze? U mnie masakra... Wyszłyśmy z dziewczynami na dwó, bo przecież jak wyjdę na chwilę bez kurtki, to nic się mi nie stanie... Otóż ogłaszam wam, że to bzdurne kłamstwa!
Witaj: Gorączko, Bólu Głowy i Gardła, Kaszlu, Katarze. Dawno was nie widziałam :c
No.Sunshine.

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział czternasty - "To nic, że boli".



*muzyka*
 
   
         Usiadła na łóżku i znów zaczęła płakać. Było tak dobrze, albo przynajmniej jej się tak zdawało, więc dlaczego wtedy, kiedy sobie ułożyła życie na nowo, Andrzej musiał się w nim znów pojawić i tak bardzo namieszać jednym głupim spotkaniem?
            Zerknęła na budzik, który stał na szafce. Wskazywał 6:00. Czas, żeby się zaczęła ogarniać i szła do pracy. Wytarła łzy z trudem, po czym wstała z łóżka i skierowała się do garderoby, z której wzięła pierwsze lepsze rzeczy. Trzymając je w ręku umyła twarz i zęby, rozczesała włosy i związała je w kucyka. Potem założyła ubrania i zrobiła lekki makijaż. Było widać, że płakała, ale jej to nie obchodziło.
            Ubrana wyszła z łazienki, kierując się do swojego pokoju. Tam było ogromne lustro na odsuwanych drzwiach garderoby. Stanęła na wprost niego i spojrzała na siebie.
-Nie jest ciebie wart. Jesteś za ładna dla niego –odparła cicho i uśmiechnęła się smutno. –I tak ma być - zeszła wyszykowana na dół i zrobiła sobie kawę, którą później szybko wypiła. Nie chciała jeść. Zresztą nie była głodna, więc założyła buty i wyszła z domu. Zamknęła drzwi na klucz, i skierowała się do pracy.
Biblioteka mieściła się kilka ulic dalej, dlatego Zuzka postanowiła się przejść. Świeże powietrze i tak dobrze jej zrobi.
            W pracy pojawiła się spóźniona, bo jej żółwie tępo było dzisiaj nadzwyczaj wolne. Nigdzie nie zamierzała się śpieszyć, ponieważ nie miała na to ani ochoty, ani siły.
            Przeprosiła za spóźnienie i wzięła się do roboty. Miała nadzieję, że to przez chwilę pozwoli jej zapomnieć, ale myliła się i to bardzo. Cały czas myślała tylko o wczorajszym zdarzeniu, co jeszcze bardziej ją dołowało. Przez to było bardzo milcząca, co nie często się zdarzało w życiu blondynki.
-Co jest? Od razu ci mówię, że masz nie kłamać, bo przecież widzę –rzuciła Iga.
-Ale właśnie nic mi nie jest –odparła szybko ze sztucznym uśmiechem.
-Czemu nie chcesz nam powiedzieć? Jesteśmy twoimi przyjaciółkami –oznajmiła Baśka, która najczęściej była na zmianie z Igą i Zuzą. –Nam możesz zaufać.
-Wiem, ale.. Nie chce mi się o tym rozmawiać –powiedziała, a wtedy do biblioteki weszła starsza kobieta z listą książek. Basia szybko je znalazła i dała pani, wpisując do jej karty czytelniczej kolejne tytuły. Po chwili w małym pomieszczeniu pojawiło się więcej osób.
            Gdy miła, starsza kobieta wyszła, Zuza widziała, że dziewczyny chciały kontynuować rozmowę, lecz nie mogły. To była ich praca, a do tego kilka osób wybierało książki. Nie chciały przy nich mówić o ich prywatnych sprawach. Pewnie większość ludzi nie pragnęła tego słuchać, a druga ich część z chęcią rozgłosiłaby to po całym Krakowie.
            Dzień w bibliotece był dla Zuzki koszmarny. Nic nie jadła, jedynie piła. Strasznie kręciło jej się w głowie, która niemiłosiernie bolała. Miały już wychodzić z pracy, kiedy Zuza stanęła w przejściu opierając się o regał z książkami. Przez chwilę walczyła sama ze sobą, by nie upaść, lecz nie udało jej się to.
-Karol –oznajmiła- poinformujcie –dodała resztkami sił, a zaraz potem osunęła się po pulkach. Nie wiedziała co się dzieje, po prostu zapadła nicość.
            Usłyszała czyjeś kroki zbliżające się do niej, a potem kogoś rękę odgarniającą włosy z jej twarzy.
-Co z nią? –Usłyszała znajomy głos.
-Jest wyczerpana. Najprawdopodobniej nie jadła nic od ponad 24godzin. Wiecie coś o tym? –Odparł mężczyzna, którego z pewnością Zuzia nie znała.
-To moja wina –oznajmił ktoś kto stał najbliżej niej. A jego głos wydawał się być pełen bólu. Chciała otworzyć oczy i powiedzieć mu, że nic się przecież nie stało, że będzie już się dobrze odżywiać, że to na pewno nie jego wina, ale nie mogła. Jej powieki były za ciężkie.
            Znów usłyszała kroki i dźwięk zamykanych drzwi. Ktoś musiał wyjść. Tylko kto?
-Powinna się już wybudzić, więc dlaczego tak nie jest?
-Wronka, wyluzuj, dopiero jesteś tu od 5minut, a już wariujesz. Idź lepiej się przejdz, źle wyglądasz, stary.
-Nie. Wolę nie.
-Jak chcesz. Ale ja idę po kawę.
-Weź i dla mnie –znów usłyszała dźwięk zamykanych drzwi i tak jak poprzednio spróbowała otworzyć oczy. Tym razem było o wiele łatwiej, ale nadal nie mogła. Spróbowała jeszcze kilka razy, aż jej się udało.
            Rozejrzała się po sali, w której siedział Andrzej, a Michał i Iga spali na krzesłach na wprost siebie. Jej oczy powędrowały w stronę Wrony, który bacznie ją obserwował, a jego twarz się rozluźniła.
-Już myślałem, że się nie obudzisz –odparł, a Zuza się podniosła i przytuliła chłopaka do siebie. To nic, że każdy ruch sprawiał jej ból. Po prostu cieszyła się, że siatkarz jest przy niej i pomimo, że jej wczorajsze słowa zraniły go, on przyszedł do szpitala i siedział przy niej, martwiąc się o jej zdrowie.

________________________
Możliwe, że rozdział jest krótki, ale obiecałam przed świętami :D
Rozdział nie jest poprawiany, albowiem nie miałam czasu za bardzo, bo przed chwilą kończyłam go pisać, a masa rzeczy jest jeszcze do zrobienia przed jutrem :D
Rozdział kolejny pojawi się na pewno w tym roku.

Chciałam Wam wszystkim życzyć wesołych świąt :*

Jeśli chcecie zrobić mi prezent świąteczny to po prostu przeczytajcie rozdział i skomentujcie *wymagania, wiem*
Świąteczna No.Sunshine

czwartek, 18 grudnia 2014

Rozdział trzynasty - "Sprawa wyjaśniona"



          Zapomniała zamknąć drzwi na klucz, więc Andrzej wszedł do jej domu. Zdjął kurtkę i buty. Przekręcił klucz i poszedł poszukać dziewczyny. Był w kuchni, jadalni, salonie, aż w końcu wszedł na górę. Zajrzał najpierw do łazienki, a potem wszedł do jej sypialni. Tam się chowała. Siedziała na wprost drzwi oparta o ścianę i płakała. Już raz widział ją w takim stanie i myślał, że nigdy to się nie powtórzy.
            Podszedł do niej i przytulił. Brakowało mu tego. Brakowało mu jej. Tej drobnej dziewczynki z problemami, które razem pokonują.
-Będzie dobrze, zobaczysz –szepnął, a po niej przeszedł przyjemny dreszcz.
-Czemu tu przyjechałeś? –spytała cicho uspokajając się w jego ramionach.
-Trener nie puścił Karola, bo ostatnio w ogóle nie spał. Chociaż pewnie teraz też tego nie robi..
-Daj mi twój telefon, napiszę do niego –on posłusznie wyjął go z tylnej kieszeni spodni. Odblokowała klawiaturę i ujrzała swoje zdjęcie. Uśmiech sam pojawił jej się na twarzy. Nie zdążyła się odezwać, bo usłyszała:
-Obiecasz mi coś?
-Tobie?
-Tak.
-Tobie nigdy! Raz ci zaufałam! –wstała i kontynuowała swój monolog: -Drugi raz nie będę! To przez ciebie tutaj jestem! Przez ciebie i Karola!
-Ale Karolowi wybaczyłaś.
-On się pożegnał! A ty?! A ty nawet nie raczyłeś powiedzieć, że wyjeżdżasz, że zmieniasz klub! Wyjechałeś jak tchórz! –wykrzyczała, a po chwili dodała: -Tamto wtedy to było tylko głupie zauroczenie. Nienawidzę cię –ostatnie słowa odparła tak cicho, że ledwo je usłyszał. Patrzył się na nią, lecz ta wypowiadając te końcowe słowa unikała jego wzroku.
            Zabolało. Bardzo zabolało.
-Powiem Karolowi, że jest wszystko okej, że po prostu chciałaś pogadać –odparł chłodno. Zuzka już wiedziała. Sprawiła mu tymi słowami wielką przykrość, i mimo że chciała teraz odwołać swoje słowa, wtulić się w ramiona Wrony, nie zrobiła tego…
            Andrzej odwrócił się i wyszedł z jej sypialni. Skierował się po schodach w dół. Ona tylko szła za nim. Chciała coś powiedzieć, lecz nie dała rady. Miała wielką gulę w gardle… Jak mogła mu sprawić tyle przykrości? Chociaż… Zasłużył sobie. Mógł nie wyjeżdżać tak nagle, bez jakiejkolwiek wiadomości.
            Zabrał swoją kurtkę i założył buty. Otworzył drzwi i po prostu wyszedł. Bez słowa. I co teraz miała zrobić? Straciła go. Straciła najważniejszą osobę w życiu, ale przecież… Sama tego chciała. Nie mogła nikogo oto obwiniać.
            Położyła się na łóżku i myślała. Myślała nad kilkoma ostatnimi godzinami jej życia.
*
            Wsiadł do samochodu. Zapalił silnik i odjechał. Po około 10minutach drogi zatrzymał się. Nie mógł dłużej się powstrzymywać. Pojedyncze łzy spływały po jego policzkach. Musiał się opanować, ale nie potrafił… Wiedział, że łzy to oznaka słabości, ale chyba jak się kogoś kocha to jest się słabym? Już sam tego nie rozumiał. Miał mętlik w głowie.
            Wyjął telefon. Wszedł w listę kontaktów. Znalazł szybko ten numer. „Zuzolek <3”. Usunął go bez zawahania się. Jeśli ona nie chciał mieć z nim nie wspólnego, jeśli ona nic do niego nie czuła to chce to skończyć to jak najszybciej. Pragnął zapomnieć. Tylko jak to zrobić?
            „Przynajmniej wiesz na czym stoisz, Andrzej” –myślał. Stracił ją przez własną głupotę, przez jeden durny wyjazd. Nienawidził za to siebie od dawna. Z początku był pewny, że to mu przejdzie po kilku tygodniach, lecz mylił się. Minęło przecież już tyle lat, a on nadal ją kochał. Próbował związywać się nawet z innymi kobietami, lecz myślał tylko o małej blondynce.
            Wytarł łzy i ruszył w dalszą drogę. Nie mógł chłopakom pokazać, że jest słaby. Po prostu nie mogli wiedzieć, że coś się stało.
            Po chwili był już w swoim hotelowym pokoju. Tym razem musiał mieszkać z Karolem. Cieszyłby się pewnie jak głupi, że ma pokój z człowiekiem, który ma duży zapas jedzenia, lecz nie w takiej sytuacji jak teraz.
            Wszedł do pokoju jak najciszej mógł, by nie obudzić Karola, jednak on nie spał.
-Czemu nie śpisz? –zagadnął.
-Co u niej?
-No chciała pogadać –odparł krótko.
-I co?
-No i pogadaliśmy sobie.
-Wy?
-Tak. Co w tym dziwnego?
-Bo wy skaczecie sobie do gardeł. Nie wiem co się między wami stało, ale ona cię nienawidzi…
-Teraz już to wiem –odparł rzucając się na łóżko.
-Stary, co się stało? Powiesz mi?
-Nie chce mi się o tym gadać.
-Czyli coś się stało? Wiedziałem, że źle zrobiłem wysyłając ciebie do niej…
-Nie, spoko. Wszystko sobie wyjaśniliśmy.
-Gdybyście wyjaśnili to by ciebie w nocy nie wypuściła z domu!
-Nie chce mi się o tym gadać –powtórzył tylko i przykrył się kołdrą, a potem próbował zasnąć. Nawet nie raczył się przebrać, czy umyć.
            Karol w tym czasie zgasił światło i również się położył.
-Życie nie ma sensu –usłyszał.
-Wiem, Endrju, wiem. Ale… Obiecaj mi coś..
-Obiecuję –odparł od razu.
-Nawet nie wiesz o co chodzi.
-Teraz nie mam już nic do stracenia. Cokolwiek chcesz powiedzieć obiecuje ci to  –po czym zamknął oczy i odwrócił się na drugą stronę.


_____________________
Siemanko! :D
Osobiście lubię ten rozdział :D
Ale to wy go oceńcie :*

Następny? hmm. Na pewno przed świętami postaram się coś napisać i dodać :D


No.Sunshine.